Friday 23 December 2011

Wednesday 21 December 2011

czas odpuszczania..

w pracy gdzies pomiedzy wszystkim spisuje na kartce dzien po dniu rzeczy do zrobienia...
i co rano strzalka przerzucam zadania na nastepny dzien...
duzo robie... na tyle ile pozwala czas z dnia po odkrojeniu czasu na prace i MalaQ
a i tak zostaje jakies 2 h i nie wiem za co mam sie zlapac..

w biurze juz na swiatecznie..wszedzie do biurek przyklejone choinki... i angielski wyscig na ilosc kartek swiatecznych na biurkach...
mnie cos w gardle drapie...oby nie teraz ! nie na swieta....
a tak wieczorowa pora migawki z weekendu piernikowego w naszej kuchni..

Saturday 10 December 2011

***

chce sie zatrzymac...poczuc zblizajace sie swieta
choinka juz ubrana... czerwone swiatelka biale gwiazdki...radosc w oczach dziecka..
pomagala wybierac choinke...sama zakladala bombki..swiadomie ...inaczej niz w zeszlym roku...wieksze emocje i wieksza radosc..

ciagle czeka na snieg...z jego braku na razie zrobila sobie sama...obracajac w drobny mak spory kawalek styropianu..
dla niej byl "prawie jak prawdziwy" i ta radosc w oczach .... niesamowita... dywan byl bialy zamiast niebieski dalabym jej ile by tylko zechciala...nawet jakbym miala odkurzac po tym do wielkanocy...

w takich chwilach zatrzymuje sie i widze ile trace tych malych radosci....
dobrze,ze sa swieta...ze mozna sie zatrzymac,,,i ze dziecko moze uzmyslowic,ze potrzeba czasem tak niewiele...

i chociaz siedze wieczorem i mysle jak tu naciagnac czas,,,by zrobic wszystko co zaplanowane... i,ze to jest prawie niemozliwe
ustalam priorytety...
bo po takim wieczorze jak dzis wazniejsze sa wspolne robienie mandarynkowych lampionow i kul z brokatem podpatrzonych u innych...
to jest plan na jutro...

nieumyte okna moga przeciez poczekac....