Tuesday 31 January 2012

skrawki

czego mnie nauczylo macierzynstwo???
niczego nie planowac.... moze planowac tak...
ale byc gotowym na zmiane w kazdej minucie...

infekcje i goraczki Malej Q skutecznie odcinaja mnie od rzeczywistosci...
takie noce wykanczaja mnie...i kto mi powie...ze kobiety maja latwo? majac pelen etat i dziecko chore w domu? i sto spraw na glowie...
i co wtedy jest wazne???? nic
tylko Ona...
odcielam sie od pracy, od projektow dzierganych nocna pora... od planow na weekend...kolejny raz...
wszystko stoi...kiedy ona zmaga sie z bakcylem... a ja probuje z marnym skutkiem zbic goraczke...
na to nigdy sie nie uodpornie chyba...
 teraz
znowu powoli sie rozkrecam....





........

Tata w domu z MalaQ

Mama Q wraca z zakupow...
i jak bylo ??? bawiliscie sie ? fajnie bylo ???


Tata Q...taaak Qoopka malowala lepila z ciastoliny i tanczyla...

MalaQ: ee taaam machalam tylko tylkiem !

:)))


...............



dzis poniedzialek...
od rana..
1.zapomnialam o szkoleniu
2.telefon z biura mi o tym przypomnial w polowie drogi.... rezultat: gaz do dechy....
3. przypadkowo szkolenie zamiast w biurze okazalo sie byc szkoleniem bhp z robotnikami w sniegu... demonstujacymi jak podnosic krawezniki i mloty by kregoslup zostal w 1 kawalku...
panowie ubrani w odblaskowe kombinezony kaski i okulary i
tylko ja z kolezanka w obcasikach i spodnicy
tylek mi przymarzl do chodnika...
panowie z politowaniem..."to panienki sobie tylko popatrza"
git!

Wednesday 18 January 2012

gadu dadu....

temat damsko meski jak bumerang powraca....
MalaQ : Mamoooo a tata co ma?
Mama: siusiaka
MalaQ ...no tak... to tata ma siusiaka, dziadek ma siusiaka...
Mama: no wlasnie i ... Adas*  ma????
MalaQ: ogonek !!!
:)))

 * kolega Malej Q

ale z Ciebie aparatka ! wola Babcia do Malej Q

Mala Q; no no! aparatka widzi swiatelka za oknem :)


Mala Q zasypiajac...prowadzi monolog...
Mama ma duze cycusie...a ja mam male... tooo nic...urosna mi w nocy :)

Friday 13 January 2012

jungle jungle!

zycie biurowe bywa ciekawe...mozna spokojnie pisac jakies spostrzezenia socjologiczno-psychologiczne...


szczegolnie jesli pracuje sie w tzw open space office... gdzie wszyscy ubici na duzej przestrzeni..przy biurkach

podzieleni tylko niskimi przepierzeniami,

szczesciarze maja za plecami sciany co daje im odrobine intymnosci

inni ( patrz Qoopka) maja za plecami trakt spacerowy i poczucie,ze wrog nadchodzi za plecami


wiecej detali?


i tak jak Qoopka siedzi w oku tego cyklona...a po jej lewej

Miss Blond...a na jej biurku 4 paczki roznych platkow sniadaniowych...te z cynamonem i te z czeko posypka... miodowe koleczka i te bardziej zdrowe... 3 rodzaje sokow zageszczonych do wody i zgrzewka redbulla...
caly bochen chleba tostowego i maselko...jako leaderka pozwala sobie,ze plebs pracowal kiedy ona przeglada plotkarskie portale, wybiera suknie slubna dla przyjaciolki, doradza kolezankom w sprawach sercowych przez telefon ...a ostatnie trzy dni spedzila na wyborze koloru swojej nowej walizki
posiada rowniez na biurku 3ocm ceramicznego psa preriowego :) (!)
w okresie swiatecznych piesek dorobil sie boa ze sznura swiatelek choinkowych:)



za moimi plecami Pan Krolik...
zwykle z duza glowka bialej kapusty, z ktorej to obrywa po listku i chrupie... pomiedzy jednym telefonem a drugim...
po przekatnej...Pan Jakis Maz, ktory od zony pod choinke dostal krem przeciwzmarszczkowy i peeling

na godzinie 11 Waliczyk golfista, ktory do monitora ma przyklejonych 6 flag,zeby nikt nie mial watpliwosci skad pochodzi...
na godzinie 9 Biusciasta w cekinowych topach wykonujaca rozne cwiczenia jogi przy biurku,rozmasowujaca sobie namietnie kark,ramiona, dlonie i skronie, odgarniajaca reka wlosy powabnie, usmiechajaca sie zalotnie do wszystkich samcow w zasiegu wzroku...
biuro jak dzungla.... rozne gatunki, rozne zachowania...

a kim jest w tym lesie Qoopka??

a mrowka zawalona papierami z przyrosnietymi sluchawkami do uszu... bo jak tu sie skupic... ? Proper Jungle!

Monday 2 January 2012

baj najt....

na swieta mialam duzo planow...i na "miedzy swietami" tez...chcialam spotkac sie z Tymi,ktorych nie widzialam juz wieki...chcialam z Mala Q spedzic intensywnie czas...i...
najpierw cale swieta bylam chora...zuzywalam chusteczki w tempie karabinowym,,, churchlajac jak stary gruzlik...
potem MalaQ miala niezidentyfikowanego wirusa,ktory objawial sie wysoka goraczka przez kilka dni...
i tak czas nam minal szybko...w wiekszosci zabunkrowani w domu... bez szalenstw...
czas farb i ciastoliny, czas domina i zabawy w namiot,ktory tata zbudowal...
a jutro znow do pracy....
chyba przestane planowac...mimo,ze juz nowy rok...
bo zycie pokazuje,ze czesto wszystko toczy sie zupelnie inaczej niz moja reka nabazgrala w kalendarzu....

jeden chyba najfajniejszy wieczor...gdzie ja juz bylam w miare w formie a Mala Q przed atakiem wirusa...
spacer nocny ulicami naszego miasta...
cos dla MalejQ, ktora szaleje za kolorowymi swiatelkami i zabawa z cieniami.... i moze tak chodzic i chodzic na swych malych nozkach bez konca.... mamy w domu dlugodystansowe dziecko....gdybysmy jej nie zabrali chodzilaby pewnie do rana :D