Saturday 31 July 2010

na walizkach

rodzina Q w komplecie ilosc 3 szt....

humory dopisuja , choc matka zmordowana jak pies pakowaniem i zalatwianiem wszystkich spraw,ktore zeby tradycji stalo sie zadosc wyrastaja na ostatnia chwile....
80% bagaznika zajmuja klamoty Malej Q :) reszta rodzicow..
Spragnieni slonca, ciepla, piasku, spokoju, polskiego jedzenia :))) ( matka wciaz marzy o 3kg czeresni  sa jeszcze ???)....spedzenia czasu tylko we dwoje ...jak i obserwowania Malej Q poznajacej nowe miejsca woda i piach to bedzie dla niej rajskie polaczenie ! juz nie mozemy sie doczekac....w drodze powrotnej zoo berlinskie bedzie sie dzialo!!!

czekajcie tu na nas wrocimy z 1000 fot :))) do zobaczenia za tydzien!

Tuesday 27 July 2010

dawno temu na wakacjach...

Matka tak sobie pcha wozek z Mala Q i wspomina.....swoje wakacje jak byla mala...
i mysli,ze Mala Q to ma farta morze zobaczy juz jako 16 miesieczne dziecko....
Matka,zyla w innych czasach....morze ujrzala jako 7 letnie dziecko dopiero kiedy rodzina 1 raz wyjechala na prawdziwe wczasy....ale wiadomo,ze kazdy mial inaczej...ale u nas w blokowiskach bylo podobnie...
na wakacje jezdzilo sie "do babci"....
i tak sobie matka mysli,ze wtedy w mentalnosci 80% dzieci miastowych oznaczalo,ze jedzie sie na wies...
co najmniej jakby babcie tylko i wylacznie okupowaly tereny podmiejskie :)
wiadomo,ze to mijalo sie z prawda...ale Qoopki Babcia zdecydowanie na wsi mieszkala i to na poludniu...gdzie plasko nie bylo i do dzis nie jest....gdzie chodzi sie "na pole" a nie "na dwor"...
gdzie ziemia pachnie inaczej i ludzie sa inni....
Matka jako mala dziewczynka z utesknieniem czekala, na ten dzien kiedy rodzina pakowala walizki i 3 pociagami z przesiadkami w Krakowie i Tarnowie...ladowala u Babci...i Dziadka
to byly czasy....
Qoopka budzila sie innym rytmem...wstawala skoro swit...bo juz caly dom dawno byl "na nogach"
jadla swiezo upieczony chleb i twarog wycisniety z pieluchy...luskala bob i wybierala kurom jaja spod ogonow...:)
zagoniona z bankami po mleko do ciotki niewprawiona przynosila tylko pol bo reszte rozchlapala po drodze...
usilnie probowala reszcie miejscowego kuzynostwa  pokazac,ze fakt ,ze chociaz Qoopka z miasta jest
to jak najbardziej normalna jest, nie zadziera nosa i bedzie biegac boso po swiezo scietym polu pszenicy udajac,ze nie czuje wbijajacych sie sterczacych kikutow w stopy auc! :)
pamieta smak lodow w lodziarni i oranzady ze sklepu Spolem,ktora przynosil Dziadek...
kapiele w rzece, ogniska i wieczorne komary... :)
tak bylo radosnie...serdecznie rodzinnie... te wspomnienia pozostana w niej na zawsze....

Friday 23 July 2010

wiem wiem

myslicie,ze Matka sie obija...? ze zalegla gdzies na hamaku i czyta ksiazke albo w wannie lezy...haha ...na pewno nie w tej czasoprzestrzeni...
Matka to nie wie za co sie zlapac...jakby miala ogon to by sie zlapala ale nie ma...

ma za to dziecko,ktore nie spi...
tak wiem, powtarza sie... i w glowe zachodzi od czego to...
i czy to mozliwe,ze dziecko 15 miesieczne nie potrzebuje drzemac w dzien???
bo przy eksperymencie wczorajszym MalaQ nie spiac w dzien...zasnela o 19.45...a tak ostatnio dobijala do 23....dramat....
czas dla mamusi zminimalizowal sie do 1h....
mozg Matki na razie nie ma sil myslec...wie tylko,ze wychodza zebiszcza...i na to zgania poki co...
bo Mala Qoopka jakby mogla to by do paszczy wsadzila szczotke razem z trzonkiem...jej ulubiona zabawke ostatnio...
wiec cos tam na pewno sie wykluwa... plus pogoda,..ja juz czuje jesien...w dzien a to popada a to cos niemrawo zaswieci ale w nocy goraco...niezbyt fajnie..
ale nic to Matka na horyzoncie ma juz tylko wakacje...
morze piach....polska gazetka i Matka zakopana po pas i pelen relax...
ostatkami sil skresla dni w kalendarzu jak wiezien ...
jeszcze tylko ma tydzien na spakowanie tych wszystkich klamotow...tych niezbednikow i zbednych pierdol,bez ktorych matka sie z domu nie rusza....i bedzie COOL...
jeszcze tydzien tik tak..... :)

Monday 19 July 2010

papierowo

nasza 2 rocznica....dzis ....
mial byc jakis sensowny wpis jakis w stylu romantic-fantastic :)
...ale zabkujace dziecko po walce ze snem wreszcie sie poddalo... (!)
a tu juz 23 czasu gmt i matka centralnie pada na twarz.....

wiec jedyne na co ja stac to wklejenie fotki ku pamieci...fajny to byl dzien oj fajny...

Saturday 17 July 2010

17 lipca....i 15 miesiecy...

minelo Malej Q...wiec maly apdejt sie nalezy....

patrzymy i nie mozemy uwierzyc,ze rosnie nam taka panienka...
hmmm raczej urwis :))) bo nasze dziecko juz teraz widac,ze bedzie z tych biegajacych po drzewach i taplajacych sie po pachy w blocie...
dalej przerabiamy ta sama bajke ze spaniem...ale na razie odpusilam...walke
ulubionymi smakolykami sa :
1.mleko
2.mleko
3 mleko :))))
bialy ser....mieso...brokuly...pomidory,
cytryny,cebula
ale generalnie choc nie wyglada....nie jest typem domagajacym sie jedzenia...
je raczej skromnie...oprocz cyca oczywiscie
wode kocha nad zycie i bieganie ,,ona nie chodzi...biega wszedzie...a matka marzy o gumowych scianach...
ulubiona zabawka
*dlugopis....wszystko co pisze i zostawia slad...czy to na kartce, scianie czy plecach mamusi....
*portfel i wyjmowanie wszystkich kart platniczych
*klucze
*ulubiona rzecz w ogrodzie = kran...bo z kranu leci woda a woda jest number 1
ostatni hit KOSZ NA SMIECI..tym sposobem matka pozbyla sie nawet nie wie kiedy zmiotki, nowego plynu do naczyn, i garsci dlugopisow i magnesow na lodowke plus rzeczy, o ktorych jeszcze nie wie ,ze stracila.... bo Qoopencja znajduje cos fajnego zakrada sie do kuchni myk myk i w koszu...kiedy mamusia nie patrzy...

nie lubi...ludzi
ten lek przed obcymi jest dla nas na razie nieodgadniony...poza domem akceptuje wybranych...
reszte skazuje na swoja mine i ryk...plus wczepianie sie w rodzica...i wbijanie pazurkow w szyje...
mowi niewiele...ale duzo rozumie...
slowa klucze to : TATA ....( mama jakos slabo ;/). PAPA, DADA, DAJ, DAC, CO TO?,  KTO TO?

no i fotki jak zwykle....z dzisiejszego spaceru..























                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     


































         

Tuesday 13 July 2010

kap kap....

pada od rana....te stuki o parapet miarowo zapowiadaly to co Matka przewidziala...
Mala Q zamknieta w 4 scianach = 3 wojna swiatowa...
az strach pomyslec,ze kiedys tam nastanie jesien...
juz teraz Matka musi jakis plan na caly tydzien dla dziecka wymyslec, zeby nie zwariowac...
tak to jest jak sie ma aktywne dziecko...
po poludniu Matka u kresu sil poddala sie...odziala dziecko w kurtke i pomiedzy jedna ulewa a druga wystawila dziecko do ogrodu...
Mala Qoopka napelniona radoscia i entuzjazmem  pierwsze co uczynila to usiadla w kaluze...potem nawet polozyla sie w trawie...jak jest sucho prawie tak nie robi....ale jak jest mokro...czemu nie???
Matka zeby ratowac resztki samoistnienia chwycila za aparat,zeby oderwac resztki swiadomosci od faktu,ze za chwile po raz kolejny trzeba bedzie przebrac dziecie do pampersa...

ogrod w deszczu .....i Mala Q :)


























































































































Thursday 8 July 2010

30 lat mineloooooo jak jeden dzien :)

matka jak byla mala to zawsze miala wizje,jak to bedzie jak juz bedzie DOROSLA...
ze jak bedzie juz w 8 klasie to juz bedzie powazna kobieta :)...potem to wciaz ta granica sie przesuwala
do bycia licealistka, potem studentka....
potem myslala,ze jak juz bedzie miala meza i dziecko to juz bedzie na prawde " STARA"...i jak to wtedy bedzie....????
i co....
dzis mija okragla rocznica urodzin....a matka wciaz czuje sie tak samo...nic sie nie zmienilo drastycznie nie ma wysypu siwizny ani eksplozji zmarszczek ( poki co! )
i ma nadzieje,ze jeszcze dlugo sie bedzie czuc w duchu mlodo....
podsumowujac zycie stwierdza,ze jest szczesciara ...
bo poki zdrowie jest....swoje i najblizszych...to reszta jest ok .... wazne by sie cieszyc kazdym dniem....
uwaga uwaga !
oto matka oficjalnie staje sie USA :)))))
a to tak z przymruzeniem oka... bo znam nie jedna Rosje,przy ktorej Azja sie chowa! :))))

Lata kobiet:
0 - 20 lat - kobieta jest jak AZJA: dobrze znana, ale jeszcze nie odkryta.
20-30 lat - kobieta jest jak AFRYKA: gorąca i wilgotna.
30-40 lat - kobieta jest jak USA: wydajna i technicznie doskonała.
40-50 lat - kobieta jest jak EUROPA: po dwóch wojnach światowych, wykorzystana ale wciąż piekna
50-60 lat - kobieta jest jak ROSJA: wszyscy wiedza gdzie to jest, ale nikt nie chce tam jechać

Monday 5 July 2010

sweet dreams....

Matka Q slodycze uwielbia....moglaby tak jesc bez konca,az do poszerzania futryn....
jak kawa to gorzka...ale przegryziona czyms slodkim...
ale dzis byl wyjatek...slodka kawa i slodkie malenstwo do tego...
niebo w gebie...az przepis tu umieszcze...zeby sie ta slodycza z Wami podzielic...

FRAPUCCINO ala Starbucks przepis podpatrzony od Dorotus z Moich Wypiekow :)
4 lyzeczki kawy instant zaparzonej w pol kubka wrzatku schlodzone w lodowce
5 lyzek masy krowkowej, dulce de leche....jak kto woli
1,5szkl kostek lodu
2 szkl lodow waniliowych
bita smietana
karmel do dekoracji

wszystko wrzucic do blendera....zmiksowac....polecam...

i do tego MUFFINY Z MALINAMI I BIALA CZEKOLADA przepis by Qoopka
skladniki suche:
2.5szkl maki
100g wiorek kokosowych
lyzeczka proszku do pieczenia
lyzeczka sody
pol szklanki cukru
biala czekolada posiekana ilosc wg uznania

skladniki mokre
kubek maslanki u mnie 284ml :)
80ml oleju
jajo

suche wymieszac w 1 misce mokre w 2...
zawartosc obu misek wymieszac lyzka do polaczenia skladnikow
wylozyc do papilotek powciskac maliny ( u mnie mrozone)
piec do suchego patyczka w 180 stopniach
najlepsze muffinki jakie jadlam! POLECAM GORACO!

















Saturday 3 July 2010

szoping

Tatus Qoopki pracuje...wiec tzw szoping ostaje sie Mamusi i Malej Q, dla ktorej wizyta w sklepie to nielada frajda jest...
a jesli jest to sklep, po ktorym matka pozwoli sie przebiec to uciechy jest po pachy....
Mala rosnie na koneserke i prawdziwa kobietke...
male nozki same prowadza w 3 dzialy

1.BUTY....
jak stoja pudla z butami na polkach to zawsze mozna je przesortowac...wyjac po jedynym bucie z kazdego kartonu i zaniesc do mamusi, ktora stara sie zapuscic 1 oko szukajac butow dla siebie 2 okiem inwigilujac poczynienia latorosli....
ani sie Matka nie obejrzy a na srodku alejki wyrasta kupka butow,szybko naniesiona przez Malude...

2.CIUCHY
wieszaki szczegolnie w dzieciecych dzialach umieszczone sa na roznych wysokosciach rowniez tych w zasiegu malych raczek....
i te male raczki wytrenowane sa juz do zdejmowania malych wieszaczkow..i macania zawartosci :))) ( rosnie mi krawcowa?? moze projektantka ??)
jesli puszczona samopas....wycwiczona jest rowniez  w bieganiu z wieszakami...
o dziwo nie przeracajac sie...

3.KOSMETYKI
milosc.....wielka (po mamusi :)
nawet bedac uziemiona w wozku sklepowym raczki dosiegaja lakierow do paznokci i blyszczykow z kosmetykowych standow....
zeby bylo ciekawiej MalaQ oglada buteleczki po czym raczka wykonuje zamach za prawe ramie i wszystko laduje w koszu....potem matka przy kasie ze zdziwieniem stwierdza,ze oprocz ziemniakow i mleka ma 6 lakierow do paznokci oczywiscie w jaskrawych barwach i podobna ilosc blyszczykow
a co jak szalec to szalec no nie???

Friday 2 July 2010

F.u.l.l energy

bycie rodzicem latwe nie jest...
Matka podczytuje wszystkie madre ksiazki...slucha madrych ludzi, ktorzy madrze mowia jak powinno byc..
a bywa inaczej...
kiedy 'wszystkie dzieci w tym wieku' powinny robic to tak czy owak Qoopeczka robi to po swojemu....
i wysilek rodzicow czasem rowniez bywa daremny....
rutyna..powtarzalnosc cyklicznosc....podobno dzieci to lubia...i Mala Qoopka tez...ale bywaja sezony kiedy tupie swoja mala nozka wzniecajac bunt
rodzic sie cieszy sie,ze ulozyl dzien dziecku...ze jest jakas systematycznosc....i wtedy wszystko zostaje wywrocone do gory nogami
jaka jest przyczyna??? mozna kombinowac...a to zeby a to jakis skos rozwojowy??? cuda na kiju

byl czas,ze Matka Q cichaczem do poduchy bila sobie brawo,ze dziecko juz wyczailo,ze po kapieli, kolacji myciu zebiszczy jest pora na sen.... wiadomo,przerywany bo w tej kwestii nic sie nie zmienilo...ale jednak....
a teraz zamiasto pory na sen mamy: skakanie po lozku, zaczepianie Mamy,zapraszanie do zabawy, odsuwanie zaslon...szukanie zabawek....wydlubywanie foczce oka...pluszowej oczywiscie...schodzenie i wchodzenie na lozko.... i 100 innych czynnosci poza spaniem... sen przychodzi o 21.30...
dlaczego???
tego nie wie nikt...
prob bylo wiele....wczesniejsze budzenie, wybieganie do granic mozliwosci, spokojniejszy dzien z mniejsza iloscia wrazen..... jedna marna drzemka dzienna oddalona od pory wieczornego snu do granic mozliwosci i odwrotnie, odkladanie do lozka 100 razy.... mozna tak wyliczac...bez Endu :)
pozostalo jedno...przeczekac
w koncu nie wszystkie dzieci sa takie same....