Thursday 28 October 2010

4x4

walczymy z zebami... ida cztery czworki...bol jest ..
Mala Q jesc nie chce...pije wode i mleko oczywiscie na reszte oglosila bojkot..
w dzien jeszcze zabawa przycmiewa ten bol...ale w nocy juz kilka razy musielismy ratowac sie czopkiem
uff...a jeszcze tylke zebow przed nami...az strach sie bac...
w dzien jak tylko ladna pogoda uderzamy do parku cieszyc sie resztkami dobrej pogody bo zbliza sie nieuchronnie pora deszczowa...
Mala Q wyprawke zimowa ma wiec juz nam nawet snieg nie straszny a zblizajacy sie pobyt w Polsce na pewno bedzie obfitowal w bardziej zimowa pogode niz ta angielska
o tu mala zajawka jesienna
a jak ktos ma ochote na wiecej zdjec pt "MalaQ vs liscie" zapraszamy na drugi blog :)

Sunday 24 October 2010

inny wpis....

wlasnie obejrzalam film...wow!
majac dziecie co zanim polnoc wybije zdarzy mu sie obudzic kilka razy, nawet obejrzenie filmu to wyczyn jest...i to jaki!
i tak w ratach ale do konca i z niezmierna przyjemnoscia weszlam w inny swiat..w swiat Julii Child...
widzieliscie Julie & Julia ???
jesli nie to mysle,ze warto nadrobic nie tylko dla momentu jak zywcem pakuje 3 homary do wrzatku :))) nooo usmialam sie do lez nie powiem!
ale dal mi duzo do myslenia...nie tylko uzmyslowil mi,ze nigdy w zyciu nie wyluzowalam kaczki, ani nie zrobilam kremu bawarskiego... :)
zastanowilam sie raczej jaka moc ma blogowy swiat...
ile jest osob,ktore czytaja nasze wypociny tak od niechcenia przegryzajac paczka z kawa kiedy szef w pracy nie patrzy...ilu z Was stanowi grupe cichych podgladaczy,niezostawiajacych komenatrzy jednak systematycznie sledzacych nasze zycie?
ilu trafia przypadkiem i juz nigdy nie wraca??? bo Tych co sa obecni i tworza jakby calosc wpisujac gdzies na dole swoje mysli zna sie,lubi i kojarzy choc sie ich nigdy nie spotkalo twarza w twarz...
blog jest dla nas odskocznia, pamietnikiem mysli,ktore ucieklyby gdzies niezapisane,przystankiem dla nas gdzies w gonitwie z czasem, a dla naszych dzieci w przyszlosci mozliwoscia poznania nas z innej strony...
za pare lat nawet blog w tej formie bedzie juz forma 'retro' :) ale najwazniejsze,ze bedzie
tak wiec...mimo,ze jest to przede wszystkim forma mojego uzewnetrzniania sie fajnie,ze jestescie tutaj Drodzy Czytacze..Ci znani i nieznani, przyjaciele, wirtualni znajomi,cichociemni podczytywacze i zablakani, przypadkowo zassani przez wyszukiwarke i wypluci w moim swiecie...
welcome to qoopka's world :)))
bez Was to nie byloby juz to samo...

Thursday 21 October 2010

awykonalne....

jest czasem zrobienie zakupow z 18 miesiecznym dzieckiem...

pewnie Matke zaleje lawina pytan a to niby czemu??

wszystko zalezy od dnia

jesli wystepuje lekka niedyspozycja rodziciela czyt.cierpliwosc mocniej nadwyrezona wtedy jest jeszcze trudniej

bo Maly Czlowiek w sklepach z ciuchami zwykle chce robic zupelnie inne rzeczy niz np matka,  probujaca uzupelnic dziecieca garderobe o cieplejsze ubrania

dlugo pracujacy Tatus Q plus brak babc i dziadkow i innych ochotnikow do zajecia sie Mala Q powoduje,ze Matka na taka batalie wyrusza sama...dzielna Matka Polka ! na barykady!!!!!!
i tak...ma dwie opcje

1. albo wezmie wozek i bedzie miec wsrodku Mala Q probujaca za wszelka cene dac dyla przy odpowiednim akompaniamencie swoich strun glosowych

2. wziac dziecie "luzem" majac przy sobie wniebowzieta latorosl biegajaca wszedzie i eksplorujaca ochoczo otoczenie

Matka wybrala bramke nr 2

efekt:

jedna reka probowala przeszukiwac wieszaki, 2 reka trzymac to co udalo sie wylowic; 1 okiem badac rozmiar,cene i cala reszte, 2 okiem i wszystkimi czulkami nadzorowac co robi w tym czasie Mala Q

a ona.... przetarmosila w mgnieniu oka cala gablote z koralami, biegala dookola lustra robiac akuku, szukala wyjscia (!) i schodow ruchomych (!) a jak znajduja sie w tym samym sklepie to matka z gory ma przekichane...kazda proba odwrocenia uwagi konczy sie buntem na pokladzie lacznie z ostentacyjnym siadaniem na podlodze...

bunt dwulatka juz nadchodzi...matka czuje jego oddech na karku...

po takiej wizycie w sklepie matka sie czuje jak kon po westernie... a czasem wywiesza nawet biala flage zabiera dziecko pod pache  i wychodzi bo cienka struna cierpliwosci nagina sie do granic mozliwosci...

i oczywiscie jak tak  Matka wychodzi zagotowana ze sklepu z Mala Q w zebach to ZAWSZE mija okolo 5 wozkow z maluchami spokojnie siedzacymi patrzacymi nieobecnym wzrokiem w przestrzen...zujacych jakiegos chrupka...a obok ich matki spokojnie sprawdzaja jakosc materialu nowego sweterka dla swojego ultra spokojnego dziecka
lajf is lajf!
uff...

Sunday 17 October 2010

18 miesiecy

doprawdy Rodzice Q dzisiaj tak patrzyli na ta swoja latorosl...i oczy przecierali ze zdumienia,ze to tak szybko minelo....
niesamowite..
dopiero co Matka miala brzuch jak pilka lekarska i nie pamietala jak wygladaly jej stopy
dopiero co miala zgage taka,ze myslala czasem ,ze tylko gasnica jej pomoze
dopiero co wypijala hektolitry wody a butelka mineralnej sluzyla jej za poduszke
dopiero co prawie mieszkala w wc
dopiero co  chodzila po scianach porodowki  i miala ochote udusic polozna....
a juz ..........

Mala Q biega, jak strus pedziwiatr na dopingu, smieje sie czesto-gesto, uklada drewniane puzzle, zongluje ksiazeczkami, kocha balony, pilki i wiatraki...
a rodzice ...najbardziej kochaja ja.....





















Wednesday 13 October 2010

a u nas...

po staremu...
zebiszcza ida na potege...i to jeszcze w dziwnej kolejnosci chyba
bo na dole Mala Q posiadajac 2 ostre jedynki wzbogaca sie wlasnie o tylne trzonowce...
wiec Matka znow w strefie zombie bo nocki niezbyt dobre...( ale jeszcze sie nie trafila normalnie przespana noc od 18 miesiecy  wiec to juz norma)
pogoda za to nas rozpieszcza ..choc juz coraz zimniej wiec Matka widzi cala zimowa wyprawke,ktora musza z Tatusiem Q zakupic oj portfel bedzie lzejszy oj taaaaaaaak...tym bardziej,ze w PL spedzimy z Mala Q poltora miesiaca i to juz niedlugo...wiec musimy sie szykowac na normalna wersje zimy a nie angielska wersje light ...:)
dawno nie bylo przepisu co? :)))
to prosze bardzo :) wiele osob prosilo Matke o przepis na jej chleb wiec oto i on...

Chleb Qoopkowy
z przepisu wlasnego,proporcje tak sprawdzane,az doszlismy do efektu zadowalajacego nasze podniebienia, pieczony co drugi dzien w ramach bojkotu kartonowego pieczywa angielskiego :)
jedynie co potrzeba to garnek zeliwny mozna kupic taki np w ikea klik klik
pieczywo pieczone w garnku jest niesamowite,dlugo utrzymuje swiezosc, skorka jest chrupiaca a nawet chleb na drozdzach smakuje prawie jak na zakwasie :) zasada jest taka,ze nagrzewamy garnek i przekladamy wyrosniety chleb juz do goracego garnka zamykamy pokrywe po ok 25 minutach odkrywamy i rumienimy skorke
na dole piekarnika ustawiamy obowiazkowo naczynie z woda, para powoduje,ze skorka jest chrupiaca :)
skladniki
800g maki u nas pszenna zmieszana z pszenna pelnoziarnista
500 ml cieplej wody
1.5 lyzki oleju
1,5 lyzeczki drozdzy
1,5 lyzeczki soli
lyzeczka cukru
ziarna slonecznika opcjonalnie

Matka z tych leniwych co sie wyrecza maszyna do pieczenia chleba...ale uzywa jej tylko do wyrabiania ciasta..nastawia na cykl dough i po 45 minutach wyjmuje z maszyny i  wyrabia ciasto, sklada w bochenek i pozostawia do wyrosniecia w koszyku lub durszlaku wyloznym lniana scierka i  obsypanym maka
mozna naciac bochenek, po podowojeniu objetosci przekladamy bochenek do garnka
nawet jesli ciasto lekko opadnie to ladnie odbija w garnku, pieczemy jak opisalam Matka powyzej..w ok 220 stopniach
chleb jest gotowy jesli po wyjeciu z garnka wydaje gluchy odglos po popukaniu w skorke :))
smacznego :))
aaaa jak ktos zapomnial jak wyglada Mala Q zapraszam na drugi blog :)))

Friday 8 October 2010

nie?

Mala Q mowi nieduzo...ale rozumie sporo..
jak Mama mowi przyniesc kalosze to pojdziemy na ogrod...to przytaszczy swoje i hurtem rowniez gumiaki rodzicielki
jak Mama mowi chcesz wody?? to czasem zanim matka podniesie swoje 4 litery to dziecko juz taszczy z kuchni 2 litrowa butle wody...
jak Matka sie pyta czy chce isc na spacer i co zabieramy?? to Mala Q z predkoscia swiatla,ktora nie powstydzil sie statek ze Star Treka :) przynosi buty, zaklada czape daszkiem do tylu :)  przynosi szelki...i bidon

ale ze slowem NIE mamy pewien problem

mianowicie...jest on z gruntu olewany badz traktowany jako zacheta do zabawy :) w kotka i myszke noo i Matka robi za myszke :)) oczywiscie

Matka mowi zdecydowanym glosem, tlumaczy, grozi palcem, przenosi dziecko i sadza na dywanie by pokazac,ze czegos nie wolno a wtedy nastepuje powtorka z rozrywki...

scenka dokumentujaca :)
Matka widzi katem oka jak Mala Q majstruje przy grzejniku
odkryla, ze mozna zdjac nakretke od termostatu...ale pod nakretka jest ostre cos co matka juz widzi, kazda hardcorowa historie za tym podazajaca
wiec nastepuje umoralnienie dziecka...5, 10 15 raz...
kiedy matka mysli,z odniosla sukces w drzwiach kuchni pojawia sie Mala Q machajac nakretka mamie przed nosem z duma prezentuje zdobycz i ze swoim szczerbatym usmiechem... czeka na reakcje Mamusi ...

zanim Mala Q zalapie wreszcie..Matka obmysla jak na wieki wiekow przymocowac nakretke do reszty grzejnika :)))
wiadomo..konsekwencja przed wszystkim...za ktoryms razem bedzie efekt wiec Matka dzielnie powtarza sie jak zdarta plyta ..
czasem tylko po ciezkim dniu...
ja po raz enty powtarza "NIE" a Mala Q najpierw wklada reke do kubka z woda po czym wylewa go na siebie,zeby wyssac wode z koszulki Matce rece opadaja do ziemi ... i wtedy pozostaje juz tylko jedno...
usmiechnac sie...:)) i zalozyc kolejna sucha koszulke
bo Matka wie...ze kiedys bedzie to wspominac z lezka w oku :)
milego weekendu!

Tuesday 5 October 2010

remont....

chwilowo brak zdjec...
jesienne porzadki, przemeblowania, zmiana pokoi...tu malujemy tam kladziemy wykladziny....generalnie dom wyglada jak pobojowisko
Mala Q przeszczesliwa gdyz moze buszowac w tym calym balaganie...plus mixowac go ze swoim wlasnym...
powoli zaczyna to wszystko nabierac oglady
Matka jest typem chomicus pospolitus...
magazynuje wszystko co sie da
bo wszystko wiadomo,moze sie przydac...nie wiadomo kiedy ale kiedys na pewno
do kazdej pierdoly dokleja wartosc sentymentalna...
Pan Maz choc ten sam znak zodiaku co Matka ,jednak przedstawia drastycznie inne podejscie do tematu...chociaz Matka moglaby sie przyczepic do garazu...ale tego nie zrobi :)))) bo zostanie jej wygarniety caly zachomikowany arsenal...
poniewaz remont jest doskonalym powodem to segregacji i utylizacji
akcja " SKIP" zostala oficjalnie rozpoczeta... i porzadek powoli zaczyna przechodzic w stan realny-dokonany...
czasem cos jedna reka wyrzuca,zeby druga spowrotem tego cosia ratowala :) ale generalnie Matka dumna z siebie jest...bo jakos z odsmiecaniem otoczenia ze zbednych "niezbednikow" laczy sie rowniez odsmiecenie glowy.... a to poczucie usystematyzowania bardzo Matce pasuje...
idzie ku lepszemu....

Friday 1 October 2010

malowniczo....

dzis leje....
Mala Q z uporem przynosi kalosze w nadziei,ze wyjdziemy...
ale tak zabami bije, ze nawet lazenie po kaluzach jest niemozliwe
wiec okupujemy centra handlowe i nasza biblioteke ...ba! my juz tam prawie mieszkamy :)
i czekamy na zlota jesien zeby sie polozyc w dywanie z lisci...oj tak.. o tym marzy Matka nie od dzis...
bo dziecie jest juz na tyle duze, ze bedzie to niewatpliwie atrakcja a i Matka sie cieszy bo bedzie mogla bezkarnie robic to co czasem moze dla niektorych byc elementem z cyklu "nie wypada"
Matka ma teraz i tak radosc wielka bo moze sie cofnac w czasie: zjezdza na zjezdzalni ( bo z Mala Q trzeba:) hustawka wielka pleciona tez jest nasza :))) i generalnie Matka moze szalec po placu zabaw w ramach goryla Malej Q a w duchu cieszy sie,ze moze tak hasac bezkarnie majac juz swoje lata na karku :)

ostatnio jak jeszcze pogoda nas rozpieszczala szukajac miejsca na sesje retro ,ktora okazala sie koniec koncow sesja modern (! i dobrze) wiecej na  photoblogu
Matka znalazla szukajac palcem na mapie wspaniala miejscowosc...zaczarowana...wrecz...Castle Comb
jest tak malownicza,ze kiedy Matka z jezykiem jak krawat pod gore pchala wozek z Mala Q ekipa Stevena Spielberga przygotowywala plan zdjeciowy jego nowego filmu War Horse...
nie jest to pierwszy film krecony w tym miejscu.... grywal tu i Antony Hopkins nawet...tak wiec Matka poleca jesli ktos kiedys zabladzi w te strony....
 




a tak poza tym dni plyna szybko....
Mala Q zaraz skonczy 18 miesiac zycia...ale o tym bedzie osobny wpis... :)
milego weekendu
i zostawiam Was z jeszcze jedna fotka...tym razem juz z naszego miasta...