Tuesday 25 January 2011

dobry poczatek tygodnia :)

bylam z Mala Qoopka na kawie :)
myslalam,ze jeszcze dlugo bede musiala na to czekac...zanim bede mogla oficjanie to napisac...ale stalo sie :)

do tej pory kazdorazowa proba wypicia kawy na miescie w towarzystwie moje dzieciecia konczylo sie probami ucieczki i okazywaniu dezaprobaty tej Mniejszej i nerwowego siorpania goracej kawy tej Wiekszej...
a tu niespodzianka..
wczoraj w ramach brzydkiej pogody udalysmy sie na szoping :)
czyli tzw wyrabianie kilometrowki przez male nozki ...ogladanie fontanny, i testowanie zabawek w sklepie a takze cos jeszcze ...
otoz mamy ostatnio nowa milosc :) BUTY :)
krolewna wbiega do nexta, jak przeciag zgarnia kilka par butow im bardziej kolorowe tym lepiej siada i czeka az w miejsce kozakow wjada piekne rozowe (!) baleriny z pomaranczowym kwiatkiem :)
potem nastepuje dumne przemaszerowanie po sklepie ( brak jedynie w tle muzyki z paryskich wybiegow ) .... i potem lekka dezaprobata przy probach zdjecia bucikow...:)

i ten oto poniedzialek przeszedl do historii jako pierwszy, kiedy z corka zasiadlam przy stoliku i ja pilam kawke a ona skubala muffina dyndajac malymi nozkami na doroslym krzesle....:))))
bez ucieczek, zniecierpliwienia, nudy...
bylysmy razem, obserwowalysmy ludzi..taki nasz czas

wspomne ten dzien ....kiedy za jakis czas...bedziemy biegac (mam nadzieje) razem po sklepach i to corka bedzie mnie uswiadamiac co jest modne a co nie :))))
i wtedy tez pojdziemy na muffina...

milego wieczoru ! :)

Tuesday 18 January 2011

...

ten czas w miescie rodzinnym minal za szybko...ale dalismy rade wyjac jeden wieczor dla siebie...dla mnie i meza
poszlismy jak za dawnych czasow na nasz Stary Rynek do "naszej" kawiarni....gdzie za lada zwykle stal "nasz Znajomy Pan" a z glosnikow czesto leciala muzyka z naszych plyt...
kawiarnio-galeria..
z niepowtarzalnym wnetrzem starej kamienicy..z niesamowita kolumbijska kawa i deserami,ktorych smak pamietam do dzis....
i...

zastalismy wielka kartke REMONT...i znak,zeby odwiedzic druga kawiarnie kilka przecznic dalej choc nie ten sam urok ale bylo przyjemnie usiasc i powspominac ile czasu przesiedzielismy w tamtym miejscu razem, ile sobotnich wieczorow....i ten jeden wyjatkowy wieczor...kiedy pierwszy raz mialam na palcu pierscionek ....
musimy wrocic tam moze latem,zeby zobaczyc czy nowym tynkiem nie zakryto przypadkiem ducha tamtego miejsca...


21 miesiecy minelo..

Panna Qoopka dorosleje...
dalej uwielbia balony...
tanczy nawet do mlynka do kawy...
rozdaje buziaki i "noski-eskimoski"
skryta i przebojowa...
usmiechnieta i powazna...
anielska ale i z diabelskimi ognikami w oczach...nasza Mala Q.... ale coraz wieksza juz....
wiecej fotek tu

Wednesday 12 January 2011

ku pamieci...

Gdybym mogła od nowa wychować dziecko...
 ...malowałabym palcem częściej, niż nim wskazywała.
Mniej bym poprawiała, więcej przytulała.
Zamiast patrzeć na czas, dawałabym sobie czas, by patrzeć.
Mniej bym dbała o to, by wszystko wiedzieć; wiedziałabym raczej, jak lepiej dbać.
Częściej bym się z nim wspinała na drzewa i puszczała latawce.
Przestałabym bawić się w powagę, a poważniej bym się bawiła.
Przebiegałabym z nim więcej łąk i częściej przyglądałabym się gwiazdom.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Najpierw budowałabym poczucie własnej wartości, potem dom.
Uczyłabym go mniej o miłości do siły, a więcej o sile miłości.

Diane Loomans

 



Monday 10 January 2011

jestesmy

podroz byla dluga..ale juz u siebie..
Anglia przywitala nas fenomenalna pogoda...slonce, bezchmurne niebo az czuc bylo wiosne..
po takiej ilosci sniegu jaka mielismy w Polsce, choc zime lubie tak prawdziwa biala, to juz wygladam cieplejszych dni..
w Polsce czas plynal bardzo szybko, nie dotarlam wszedzie tam gdzie chcialam bo czas jakos dziwnie szybko sie skurczyl..mimo wszystko odpoczelam..
poczulam co znaczy obecnosc dziadkow dla Malej Q,ktora stala sie juz mala dziewczynka..
urosla 3cm, lokow na glowie tez przybylo no i nowa rzecz
absolutna bezgraniczna milosc do zwierzat...
a szczegolnie ptakow
 :)
papuga mojego brata miala wizytacje srednio co godzine i za kazdym razem Mala Qoopka zawziecie chciala ptaka karmic chrupkiem kukurydzianym, chciala posiadac papuga rowniez na swoim ramieniu i dumnie z nim paradowac po pokoju...
szynszyle rowniez odwiedzala, pchala siano do klatki glosno krzyczac AM! AM! :)
byly zabawy z rodzina...celebracje wspolnych posilkow dzieki czemu Mala Qoopka wreszcie weszla w stan konsumowania wiekszej ilosci normalnego jedzenia
byly tez gorsze momenty jak zabkowanie,ktore towarzyszylo nam przez caly pobyt dosyc bolesnie ...
nocki jak zwykle nieprzespane...nie wiem kiedy doczekam 1 calkowicie przespanej nocy....mam nadzieje,ze moja pierworodna nie kaze mi czekac do swojej 18-tki! :)
za najwiekszy sukces uznaje przelamanie sie i powoli przeistaczanie sie MalejQ w zwierze salonowe...wieksza smialosc do ludzi...i odczuwanie radosci z przebywania w wiekszej ilosci osob uznaje za jej krok milowy ...
uff...........
a ja Matka???
poczulam co znaczy dla zdrowia psychicznego matki mozliwosc wyjscia do ludzi..
i przyjemnosc powrotu do wlasnego dziecka..
kazda matka powinna miec ustawowo przewidziany czas 'bezdzieciowy' dla odreagowania, dla lepszego macierzynstwa...
Nowy Rok witamy naladowani pozytywna energia z lista marzen do spelnienia, ale bez napiecia..
bedzie co ma byc...obysmy zdrowi byli wtedy wszystko jest na wyciagniecie reki...tego Wam wszystkim zyczymy
Q3
sniegowa Qoopka ponizej
wiecej zdjec z naszego pobytu juz niedlugo na drugim blogu dam znac
ciao!

Thursday 6 January 2011

juz niedlugo ...

powracam do blogowego zycia...
zaleglosci mam kosmiczne...u Was na blogach a przede wszystkim u mnie na blogowej Qoopkowej planecie...
szybki updejt....
Tata Q dotarl z przebojami...ale na czas...
swieta minely ultra szybko...nie mialam czasu na nic...wszystko bardzo intensywnie..duzo ludzi...duzo jedzenia...
az do teraz dni mijaja szybko...za szybko...
jutro juz wyjedzamy nawet nie wiem kiedy to minelo...
i wracamy na nasze smieci...nasza sofe nasze spokojne zycie...
ten czas w rodzinnym domu byl bardzo owocny, szczegolnie dla Malej Q,ktora wydoroslala ...a ja odpoczelam

ale ciesze sie,ze wracamy....
home sweet home soon! :)