Saturday 12 February 2011

...

dni jakos tak ostatnio biegna co sil w nogach, budze sie a juz klade sie do snu, resztkami probujac ogarnac wszystko w ciagu dnia..
majac prawie Dwulatke z ogromna nadwyzka energii, pod wieczor czuje sie jak kon po westernie, a tu jeszcze cos by trzeba bylo w domu ogarnac...i tak kapituluje zasiadajac przed kompem z mottem "tez mi sie cos od zycia nalezy robota nie zajac..."

dzis w dwojke z Panem Tata ledwo dalismy rade Malej Q a ona po kiepskiej nocy ( trojki nadchodza) bez drzemki w dzien,ktora od jakiegos czasu jest juz historia, po dwoch spacerach jednym po rezerwacie gdzie kazda kaluza byla jej i wzbudzala powszechny zachwyt jak cudnie wyglada dziecko z nogawkami mokrymi po kolana z patykiem w reku i usmiechem od ucha do ucha i jak to ja jestem wyluzowana matka,ze sie tak dziecku pozwalam brudzic...
drugi spacer z rowerkiem, aaa i lekki trucht po ikei (!)

pod wieczor rodzice zmachani jak mopsy a dziecko i tak pelne werwy domagalo sie codziennej porcji kaskaderskich wybrykow czyli rzucania sie na materac badz dywan ( bez roznicy) podrzucanie pod sufit (przez tate) i gonienie po pokojach z pluszowa foka i glosny roarrrrrr! ( przez mame)

nie wiem skad ona czerpie ta energie z kosmosu chyba...
ide poleniuchowac i zbierac sily,
kolejna porcja survival z dwulatka juz jutro! :)))
milego wieczoru :)

ponizej oczywiscie Niezmordowany Wojownik :))

9 comments:

Monika Ripenbein said...

Oj cos o tym wiem. Tak samo u nas, w dzien spania nie ma juz od prawie roku, a wieczorem kiedy ja wygladam jak zombie i doceniam nawet mozliwosc posiedzenia na toalecie przez te 5 sekund, to Sophie tryska energia jakby sie dopiero obudzila.
I my tez mielismy dzis dzien w Ikei;))
Pozdrawiamy;)

Anonymous said...

no to ja musze powiedziec ze pomimo dwojki na raz, mialam szczescie bo spokojni byli niezmiernie i sa do tej pory,co wcale nie zaczylo ze pracy przy nich bylo mniej :)

JoannaP said...

Jejku, jak ja sobie chwalę te 1,5 godziny w ciągu dnia gdy oboje jeszcze śpią. I niby mija chwila moment, ale i tak fajnie jest zrobić obiad w ciszy i spokoju... czasami kawę uda mi się jeszcze wypić, ale to czasami :))

Pati said...

o kurka no to mała Q daje czadu!!!
Może dziś przeleżakuje cały dzień ihihi??

blogniedzielny - no to masz szczęście mi dostały się bliźniaki niespokojne, płaczliwe i energiczne:)
a ile lat teraz mają?

Kasia Fiołek said...

Ojej, i u nas z drzemkami zaczyna być różnie, raz jest, ale coraz częściej nie ma....Moje stare kości nie nadążają!

Trzymaj się dzielnie!Zdjęcie cudowne, mała Q. wygląda na nim sielsko anielsko, baaardzo grzecznie!

Anik said...

hahaha! no ja też z wyluzowanych matek co to dziecku nawet łapami w kałuży pociapać dadzą ;) nastepnym razem chętnie się przyłączymy ;))
energia atamowa naszego Glusia tez rozsadza więc witamy w klubie :)
a to zdjęcie nie wiem dlaczego skojarzyło misię z klimatem lat 50tych...hmmm :)) piękne :)

cudawianki said...

ja mam jeszcze to szczescie, ktore oznacza dzienne drzemki kruszyna, dlatego podziwiam Cie, ze dajesz rady caly dzien :-) jak i u mnie przyjdzie taki moment bede sie zglaszac po porady w stylu : "jak dac rade z malym wulkanem" ;-) p.s. Qoopencja prze-sli-czna! :-)

Majana said...

Boski mały wojownik ! :))))
Odpoczywaj Qoopko kiedy tylko się da:)
buziaki:*

Madzik said...

Dzielny zawodnik;)